czwartek, 1 sierpnia 2019

"Urodziny dyktatora. W cyrku Korei Północnej." Juha Kurvinen


     Czy zdawaliście sobie sprawę, że istnieje taka dziedzina sztuki cyrkowej jak żonglowanie piłami łańcuchowymi?? Mnie takie zajęcie kojarzyło się zawsze z jednym memem. Mianowicie widać na nim 4 sąsiadujące groby, a na każdym z nich kolejne napisy: „Tu leży…”, „…Fred Smith…”, „…były mistrz świata…”, „…w żonglowaniu piłą łańcuchową”. A jednak ta sztuka to nie żart, tacy ludzie istnieją naprawdę! Żonglerem piłami łańcuchowymi jest właśnie Fin Juha Kurvinen, autor „Urodzin dyktatora. W cyrku Korei Północnej.” Ale to nie wszystko z piłami! Okazuje się też, że piła łańcuchowa może być przewożona w samolocie jako bagaż podręczny!!! Przynajmniej jeśli leci się liniami AirKoryo i wylatuje z lotniska w Moskwie… Że też nigdy nie wpadłem na to, pakując się na wakacje…




      Autor kilkanaście lat temu otrzymał od Ambasady Korei Północnej w Helsinkach oficjalne zaproszenie do występu w Pjongjangu, gdzie artyści z całego świata mieli się zjechać dla uczczenia rocznicy urodzin twórcy i wieloletniego dyktatora tego kraju. Nic to, że chodziło o świętowanie urodzin dyktatora od dawna nieżyjącego, w Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej nie takie rzeczy się świętuje…

      Z racji swojej niebanalnej i awanturniczej natury postanowił oczywiście skorzystać z zaproszenia, niepomny ostrzeżeń znajomych przekonanych, że „Na pewno wrzucą go tam do kotła i zjedzą.”. Na kompana wziął swojego przyjaciela Kopponena, równie barwnego artystę i magika, znanego między innymi z tego, że gdzie nie pojedzie, robi pijackie awantury i ma zakaz wstępu do wszystkich klubów w Helsinkach.

      A więc barwni i skądinąd sympatyczni cyrkowcy wybrali się do największego cyrku świata. Największego, ale zgoła innego od cyrków, do których jesteśmy przyzwyczajeni. „Do miejsca, od którego żarty trzymają się z daleka”.

      Oddajmy głos Kurvinenovi: „Odniosłem wrażenie, że tutaj ani jeden człowiek nie ma indywidualnych odczuć, coś je zabiło. Gdy jeden się śmiał, śmiali się wszyscy. Gdy jeden klaskał i okazywał sympatię występującym, klaskali też wszyscy pozostali. Gdy jeden płakał z powodu odejścia przywódcy na wybudowanej za ogromne pieniądze przez elitę państwową taśmie, wszyscy inni także płakali. Wszelka indywidualność została zniszczona.

      Oczywiście nie przeszkodziło im to w szeregu pijackich wybryków i oddawaniu się nawet hazardowi. Przynajmniej do czasu, aż „opiekujące się nimi” przewodniczki zasugerowały im przerażone, że jeśli nie zaczną się zachowywać poprawnie, one same… i tu musiały posłużyć się gestem obcinania głowy, bo przecież każdy pokój w hotelu jest na podsłuchu. Tak więc nasi bohaterzy, chyba pierwszy raz w życiu przerażeni tym, że od ich zachowania zależy czyjeś życie, zaczęli się zachowywać poprawnie, ze szczególnym uwzględnieniem treningów największej ze sztuk w Korei Północnej… sztuki ukłonów. A kłaniać się tam trzeba często, bo Kim Ir Sen patrzy zewsząd. Do spółki z synem, Kim Dzong Ilem. A dzisiaj zapewne też z wnukiem, Kim Dzong Unem.

      Perypetie autora i jego grupy są w książce opisane dość szczegółowo i barwnie, fabuła jest niezwykle wciągająca. Bardzo zaskoczył mnie autor – przy całym szacunku do artystów cyrkowych w ogóle, a żonglerów piłami łańcuchowymi w szczególności – nie podejrzewałem, że ktoś taki może być też świetnym pisarzem. A naprawdę stanął na wysokości zadania.

      W przeciwieństwie do innych książek o tematyce KRLD – ta, chociaż w istocie opisuje piekło na Ziemi, nie pozostawia czytelnika w stanie przygnębienia, a jednocześnie regularnie powoduje wybuchy śmiechu, w czym doskonale pomaga bardzo inteligentne poczucie humoru autora i jego uczciwy, szczery język. Czytuję same dobre książki, niedobre odrzucam po kilku stronach, niezależnie od ceny, ale tę pochłonąłem jednym tchem i gorąco polecam ją każdemu człowiekowi zainteresowanemu światem, w którym żyjemy. Albo w którym nie żyjemy. Na szczęście!

  • Wydawnictwo Dolnośląskie 
  • Rok 2016 
  • Okładka miękka, 205x135 mm 
  • Ilustracje: ok. 20, czarno-białe 
  • Stron 184 
  • Ogólna ocena: 5 pazurów 


Bury Kocur

12 komentarzy:

  1. Nie przepadam za tego typu literaturą, więc chociaż kusisz i obiecujesz dobrą zabawę, ja jednak podziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie są moje klimaty, ale znam kogoś, komu na pewno się spodoba. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym razem spasuję, nie czytam takich książek raczej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To może być wciągająca lektura :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A już (przez okładkę) myślałam, że to jedna z tych sztywnych, trudnych lektur. A tu taka niespodzianka :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Żonglowanie piłami mnie zaskoczyło! Może to być naprawdę ciekawa pozycja. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Raczej po nią nie sięgnę :)

    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Na początku pomyślałam, że to chyba nie jest książka dla mnie, ale skoro potrafi wciągnąć do dałabym jej szansę. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Trzeba przyznać, że początek tekstu mocno przykuwa uwagę. Żonglowanie piłami łańcuchowymi. Padłam. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Niestety nie czytam raczej takiej literatury.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaintrygowałaś mnie :) A ja już skreśliłam tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawa pozycja, a zwłaszcza fakt, że z humorem opowiada o trudnej tematyce, jaką jest życie w Korei Północnej. Może kiedyś się skuszę na tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że zostawiasz po sobie ślad. Na pewno Cię odwiedzę!

Będzie mi bardzo miło jeśli mnie polubisz!

Pozdrawiam,
Zaczytana Wiedźma