niedziela, 28 października 2018

"Zanim zniknę" Anna Dąbrowska

Są takie książki, które bolą.  Zwyczajnie, po prostu rozdzierają serce na miliony cząstek elementarnych. Niszczą nasz układ odpornościowy, zmieniają w proch uczucia by potem niczym Feniks z popiołów spróbować na nowo odbudować wrażliwą duszę. Problem polega na tym, że potem już nic nie będzie takie same jak wcześniej. A oś czasu Czytelnika dzieli się na dwie epoki - "przed przeczytaniem książki" oraz "po przeczytaniu książki". 




Nie wiem jak mam podejść do tej książki. Za każdym razem, kiedy tylko o niej pomyślę mam w sobie miliony uczuć i brak słów. Totalny bezład emocjonalny.
W związku z tym bardzo długo zbierałam się z napisaniem recenzji. Myślałam, że na chłodno pójdzie mi to sprawniej, bardziej logicznie. Moja naiwność czytelnicza znowu wzięła górę.
Zacznę może od tego, że Ania podrzuciła mi historię Wiktorii i Syriusza, kiedy ja byłam w emocjonalnym dołku, a na książki nie mogłam patrzeć. Taka przysłowiowa Czarna D... w naszym życiu. Myślę, że każdy spotkał się z takim terminem i towarzyszącym wtedy emocjom. Ania wtedy podarowała mi tą książkę i zostawiła sam na sam ze swoimi uczuciami, łzami i chęcią mordu... Wydawało mi się, że powinnam siedzieć i użalać się nad własnym życiem i swoimi błędami, a nie czytać kolejną z książek... Tylko, że ta książka nie była zwykła, nie była taka jak inne...

Wiktoria właśnie wchodziła w świat dorosłych i jak każdy młody człowiek miała swoje plany, marzenia i całą młodość przed sobą. Jednak śmierć ojca zmieniła wszystko w jej życiu. Dziewczyna wraz z matką przeprowadza się nad morze by tam zacząć budować nową przyszłość. Nowa szkoła to jedno z wyzwań, które stoi przed dziewczyną. To tutaj pozna młodych, tajemniczych mężczyzn, to tutaj będzie miał początek wszystkich zmian, jakie na nią czekają...

Wiki jest na etapie wewnętrznego buntu i wojny z własną matką, którą obwinia za wszystkie tragedie życia. To przez własną matkę straciła ukochanego ojca, to przez nią musi wyjechać z Krakowa, to przez nią musi zamieszkać z facetem, który przyczynił się do rozpadu jej rodziny. Zmiana szkoły również nie zalicza się do przyjemnych dla niej przeżyć.  Dodatkowo dziewczyna porzuciła muzykę i po śmierci ojca przestała grać na fortepianie. 
Jednak przewrotny los stawia na drodze dziewczyny dwóch młodych chłopaków, ale serce samo zdecyduje, w rytm, jakiej melodii będzie chciało zagrać. 
Tylko czy młoda Wiktoria w porę zrozumie, czego pragnie jej zranione serce? Czy zdruzgotana dusza na nowo odnajdzie melodię swojego życia? Jak wiele tajemnic ukrytych jest przed dziewczyną? 

"Jest taki taniec, który nazywa się życiem. Nigdy nie wiesz, jak potoczy się twoja historia." mimo, że to cytat z "Passady" idealnie pasuje do tej historii, dlatego pozwoliłam go sobie tutaj zamieścić.

Powiem Wam tak... Ta książka boli na każdym etapie czytania. Samotność, która przemyka między stronami jest tak smutna, że nie można tego wytrzymać. Ból Wiktorii wylewa się z  książki i wypełnia naszą rzeczywistość. Poczucie straty ma tak intensywny zapach, że nie możemy o nim zapomnieć, a złość i żal tak mocno uzależniają, że chcemy tą książką rzucić. Jednak miedzy tym wszystkim autorka przemyciła okruchy nadziei, pojedyncze promienie słońca, szum morza, białe piórka i taniec motyli... Tylko czy to wystarczy?

Muszę Was rozczarować, bo nie wystarczy. Ta historia to jedna wielka emocjonalna klątwa. Przepiękna klątwa. Mamy tutaj trochę baśniowy klimat, którego intensywności dodają zamieszczone w tekście cytaty z "Małego Księcia".

Ta opowieść to uśmiech przez łzy, to słodko-gorzka historia o samym życiu. To emocje tak realne jakby były nasze własne. A mimo wszystko zostawia w człowieku nadzieję. Pokazuje, że dziurę w sercu spowodowaną utratą najbliższych może wypełnić tylko obecność innych ludzi. Tylko ile razy można złamać jedno serce? Czy mimo upływu czasu i wbrew przeróżnym okolicznościom serce rozpozna melodię swojego życia?

Powinnam Was ostrzec. Tej książki nie przeczytacie bez strat emocjonalnych, bez wylania łez, bez wewnętrznej refleksji.  Mamy tutaj jeden wielki kalejdoskop uczuć. Emocjonalna sinusoida. Chaos i jedno wielkie tsunami. A potem na to wszystko kac książkowy, ponieważ zakończenie wcale nie przyniesie Wam ulgi. Mało tego, najprawdopodobniej nic Wam nie powie, a stworzy jeszcze większy mętlik w głowie ( tak jak mi), a potem z utęsknieniem będziemy wszyscy czekać na kontynuację, która mam nadzieję uleczy nasze dusze i poskłada w całość rozpadnięte serca.

Mimo wszystko uważam, że to najlepsza książka w dorobki Ani. Ona jest inna od wszystkich poprzednich.  Myślę, że każdy z nas odbierze ją inaczej. Każdy z nas będzie musiał się zmierzyć z własnym poczuciem straty i z własnymi emocjami, ale potem, na koniec pojawi się  nadzieja, że jutro znowu zaświeci słońce, a wiatr osuszy wylane łzy...

"Ludzie wydają się słabsi od aniołów, ale są na tyle silni, by przetrwać każdy sztorm życia. Odbudowują miejsca dotknięte klęską żywiołową. Wspierają się i zapewniają sobie wzajemnie nadzieję na lepsze czasy. Ich wiara w przyszłość jest imponująca, dlatego anioły zsyłane są z nieba, by podnosić tych, którzy zbyt długo klęczą po upadku."

Są różne książki. Jedne zapewniają nam dreszczyk emocji, inne szybką akcję, jeszcze inne chwile namiętności i uniesień lub po prostu zwyczajny relaks. Ta nie zalicza się do żadnej z powyższych. Ona po prostu zmienia wszystko.

"Pozwól jej śnić, teraz nie może tego zrozumieć.
Nie, nie mów jej, dlaczego nie czuje mego serca więcej.
Wietrze, nie mów jej, bo nie może teraz zrozumieć.
Ona śni i nie chce, nie chce być z mym sercem więcej."

Książkę oceniam na pięć mioteł.



Pozdrawiam,

Zaczytana Wiedźma

9 komentarzy:

  1. Ta książka dosłownie mnie urzekła. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę ją zdobyć i przeczytać. Ach...

    OdpowiedzUsuń
  3. Twórczość autorki jeszcze przede mną, jestem bardzo ciekawa jej książek. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety książka nie wpisuje się w moje preferencje czytalnicze ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się świetnie, ale nie mam chyba teraz siły na bardziej emocjonalnie książki. Zapamiętam ją sobie na inny czas ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że zostawiasz po sobie ślad. Na pewno Cię odwiedzę!

Będzie mi bardzo miło jeśli mnie polubisz!

Pozdrawiam,
Zaczytana Wiedźma