Każda poznana przez
nas historia zawsze ma przynajmniej dwa punkty odbioru, a przedstawione
zdarzenia mogą być całkiem inaczej analizowane. Nigdy nic nie jest białe lub
czarne, zwłaszcza, gdy tajemnice dominują codzienność, a żal pozostaje w
sercach zbyt długo. Dlatego tak ciężki bywa moment przyznania się do własnych
win i próba naprawienia wyrządzonych krzywd. Tylko czy na to nie jest już
za późno?
Na pewno znasz historię Tate i Jareda przedstawioną w książce
"Dręczyciel” (recenzja). Nie brakowało w niej emocji, napięcia i tajemnic.
Mimo, że dotyczy ona losów dwójki nastolatków skradła serca wielu dorosłych
czytelników.
Penelope Douglas napisała tym razem historię Jareda. I już na
samym wstępie uprzedzę Twoje wątpliwości. Nie jest to "Dręczyciel"
napisany z męskiej perspektywy. Nic bardziej mylnego. "Dopóki nie zjawiłaś
się ty" to opowieść o bardzo zranionym nastoletnim chłopaku, który walczy
sam z całym światem, który wielokrotnie musi zmierzyć się z problemami, jakie
spotykają dorosłych. Mimo dobrego, lecz zbuntowanego serca wielokrotnie robi
rzeczy krzywdzące tych najbliższych, jak i siebie samego.
Historia Jareda, chłopaka, którego codzienność polega na
uprzykrzaniu życia swojej byłej przyjaciółce i najbliższej sąsiadce pozwala
zerknąć dalej niż mamy możliwość dowiedzieć się z pierwszego tomu.
Tutaj ukazany mamy jak wyglądał jego rok, kiedy Tate wyjechała,
jakie demony żyją wewnątrz niego oraz z konsekwencjami, jakich decyzji musi się
zmierzyć. Tym razem poznamy jego emocje. Wkroczymy w świat zagubionego młodego
mężczyzny, który przeszedł więcej niż niejeden dorosły. Osoby, która na każdym
kroku musi udowodnić, że jest coś warta.
Czy chcemy czy nie świat Jareda kręci się wokół osoby Tate. Nie
tylko podczas uprzykrzania jej życia w szkolnym środowisku, ale również podczas
jej nieobecności. Można podejrzewać, że to rodzaj obsesji, dręczenia,
młodzieńczego znęcania się, albo brak świadomości własnych uczuć. Jared wypiera
sam przed sobą, jakie znaczenie w jego życiu ma Tate. Jak bezcenne jest każde
wspólne wspomnienie, jak każda myśl zakotwicza się wokół osoby Tate.
„Byłeś moją burzą, moją chmurą gradową, moim
drzewem w ulewie. Kochałam te wszystkie rzeczy i kochałam ciebie. Ale teraz?
Jesteś jak pieprzona susza. Myślałam, że palanci jeżdżą tylko niemieckimi
samochodami, ale okazało się, że dupki w Mustangach też mogą zostawić blizny.”
Tylko, kiedy ten młody człowiek zda sobie sprawę ze swoich uczuć
czy nie będzie za późno, aby odzyskać nie tylko przyjaciółkę, ale również
kobietę swojego życia? Czy można wybaczyć tak wiele? I czy Jared zaufa jej na tyle,
aby poznała największą i najbardziej traumatyczną tajemnicę jego życia?
„Mógłbym teraz opowiadać o tym,
że mama mnie nie kochała, a ojciec bił, ale każdy ma jakąś taką historię, co
nie? — zapytałem. — Czasami można zwalić winę na kogoś, jednak to my decydujemy
o tym, jak zareagujemy na innych. W ostatecznym rozrachunku to my jesteśmy
odpowiedzialni za nasze wybory i żadne wymówki nie mają już znaczenia.”
To bardzo trudna historia z punktu widzenia nastolatków. Myślę, że
wiele osób nie udźwignęłoby tego typu doświadczeń i emocji. Mimo wszystko
znajdą się też takie osoby, które podołają temu wyzwaniu. Tak skonstruowany
jest świat.
Są książki, o których szybko zapominamy i odkładamy je na półkę. O
tej nie potrafiłam zapomnieć. Zakorzeniła się bardzo głęboko w moim sercu i
została na bardzo długo. Dlatego bardzo miło było mi znowu wrócić do jej
bohaterów i dowiedzieć się czegoś więcej, zobaczyć dalej i poczuć mocniej.
Mimo tego, że znałam zakończenie nie zabrakło tutaj emocji i
szybszego bicia serca. Adrenalina również nie zawiodła, a ja wreszcie mogę
poczuć ulgę, że poznałam wszystkie mroczne zakamarki losów tej dwójki.
Może coś w tym jest, że bardziej przemawiają do mnie historie
przedstawione z męskiego punktu widzenia. Ta nie zalicza się do jednej z wielu.
Dlatego śmiało polecam wkroczenie w świat Jareda i Tate i mimo trudnych emocji
zmierzenia się z ich przeżyciami i emocjami.
Cieszę się, że Penelope Douglas zalicza się do jednych z tych
autorek, które nie zawodzą mojego czytelniczego gustu.
Książkę oceniam na pięć mioteł.
Pozdrawiam,
Zaczytana Wiedźma
Klata na okładce miodzio, ale książka raczej nie moja bajka... :)
OdpowiedzUsuńJa od czasu do czasu lubię poczytać takie książki.
OdpowiedzUsuńCzasem lubię taką odskocznię :)
OdpowiedzUsuńChciałabym sięgnąć niedługo po książki autorki. Jestem ciekawa czy przypadną mi do gustu. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki tej autorki. Dobrze spędza się przy nich czas :)
OdpowiedzUsuńCzasami takich książek właśnie potrzebuję. 😊
OdpowiedzUsuńNie znam autorki, jednak Twoja recenzja mnie skusiła by ją poznać. Zapisuję sobie tytuł :)
OdpowiedzUsuńCzasami i ja zabieram się za takie książki. Teraz nie jest ten moment.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tej książki zwłaszcza, że nie poznałam jeszcze twórczości pisarki :)
OdpowiedzUsuńCzasami lubię takie ksiązki sobie przeczytać :D
OdpowiedzUsuńPo takim czasie w końcu się doczekałem recenzji, jak zawsze zaciekawiasz od pierwszych słów ;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie czytałam "Dręczyciela", ale jak kiedyś się skuszę, to i z Jaredem poznam się bliżej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
Ależ wysoka ocena:)
OdpowiedzUsuńOkladka przykuwa uwage😀
OdpowiedzUsuń