Przyroda zazwyczaj nas zachwyca, sprawia, że dostrzegamy piękno
ukryte we wschodach i zachodach słońca, w małych zjawiskach, w pięknych
kolorach, w zapachach. Jednak jak piękna potrafi ona być niebezpieczna,
nieprzewidywalne, bezkompromisowa, brutalna. I bardzo często zabiera to co
dała...
O tym wszystkim
już wkrótce ma się przekonać Miranda, która przybędzie na Wyspy Farallońskie,
aby przez cały rok fotografować tutejsza przyrodę. Obiektem jej pracy bedą
przeróżne zwierzęta morskie - ptaki, foki, ryby itp.
Wraz z nią na
wyspie będzie jeszcze sześć osób - biolodzy, który zajmują się badaniem fauny
zamieszkującej wyspy.
Jednak bardzo
szybko okaże się, że miejsce, które miało byc dla dziewczyny bezpieczne, wcale
takim nie jest. Wszystko zmieni się w dniu kiedy Miranda zostanie zaatakowana
przez jednego z biologów, później ktoś zostanie martwy. Komu tak na prawdę
będzie można zaufać?
Książka przenosi
nas do bardzo surowego świata przyrody, bardzo często wręcz brutalnego. Nasi
bohaterowie nie mogą ingerować w życie na wyspie. Kiedy jakieś zwierze umiera
nie wolno mu pomóc - słabszy osobnik musi zostać wyeliminowany - takie są
prawa panujące w tym świecie, które trzeba zaakceptować, którym trzeba
się podporządkować.
Miranda, która
należy do wrażliwych osób bardzo trudno oswaja się z tą rzeczywistością. Świat,
który tutaj poznała zachwycił ją, był dla niej zawodową inspiracją, miał być
bezpiecznym zakątkiem, jednak bardzo szybko okazało się, że łzy stale
towarzyszą temu miejscu.
Złowrogie myszy,
rekiny, agresywne mewy, mgła unosząca się nad wyspą powodują bardzo surową
scenerię, klimat, który jeży włos na głowie, który mrozi krew w żyłach.
Sylwetki biologów
są tajemnicze, nie do końca poznajemy ich plany, zamiary. Jedni sprawiają, że
trzymamy ich na dystans, inni od samego początku zyskują naszą sympatię. Każda
z osób obecnych na wyspie ma jednak w tej historii swoją rolę do wykonania.
Pomysł na fabułę
fajny - coś innego. Jak na debiut powiało świeżością. Opisy przyrody oddają
klimat wyspy. Miejscowe legendy dodają dreszczu tej historii.
Okładka - na pewno przyciąga wzrok, na pewno owiana jest tajemnicą, na pewno kusi.
Ostatnio trafiam
na książki, w których dominuje przyroda. Nie wiem czy robię to świadomie czy
nie, ale chyba potrzebuję zmienić trochę klimat. Zdecydowanie ten zabieg jest
na plus.
Jednak tym razem
poznajemy drugą stronę "medalu", tą bezwzględną i złowrogą. Mroczną i
nieprzewidywalną. Macie na tyle odwagi aby wyruszyć z Mirandą na Wyspy
Faralońskie?
Za możliwość
przeczytania dziękuję Wydawnictwu:
Książkę oceniam na
cztery miotły
Pozdrawiam,
Zaczytana Wiedźma
Prawdziwa dominacja natury nad człowiekiem. Brzmi bardzo ciekawie, chociaż po przeczytaniu recenzji nie do końca jestem w stanie stwierdzić, czy to coś dla mnie. Ale intryga brzmi zachęcająco, jestem bardzo ciekawa, o co chodzi z tymi biologami i jak wyglądają relacje głównej bohaterki i jej życie na tej tajemniczej wyspie... Cóż, jak będę miała okazję, z pewnością zapoznam się z tym tytułem ;)
OdpowiedzUsuń4 miotły to znaczy, że czegoś mi tam brakowało, niemniej dobrze bawiłam się czytając tą ksiązkę. Momentami przewidywalna, momentami nie. Łzy też poleciały...
UsuńBardzo ciekawa tematyka wyłania się z tej powieści. Już trochę o niej czytałam. Warto byłoby dać jej szansę ;)
OdpowiedzUsuńA byś wiedziała, że warto. Chyba powoli mam dość przewidywalnych i monotematycznych ksiązek.
UsuńJuż kilka osób pisało o tej książce, sama mam na nią ochotę.
OdpowiedzUsuńCzłowiek myśli, że rządzi światem, że natura jest mu podległa, ale natura wciąż nam pokazuje jaka jest nieokiełznana. Prosty przykład, czy ktoś kiedyś pokonał powodzie?
OdpowiedzUsuńO książce słyszałam już nieco dobrego, nie do końca mi pasuje, ale chyba kiedyś spróbuję się przekonać sama, bo generalnie intryguje :)
Tutaj natura zdecydowanie pokazuje człowiekowi jakim jest słabym ogniwem.
UsuńJa zazwyczaj też czytuję inne ksiązki, ale ta była fajna
Jest tyle różnych opinii na temat tej książki, że chyba muszę w końcu po nią sięgnąć i sama zadecydować :)
OdpowiedzUsuńInaczej się nie da :)
UsuńMam już u siebie i nie mogę się doczekać swojej opinii po przeczytaniu. Mam tylko nadzieję, że okaże się warta szumu, jaki wokół niej powstał! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
www.favouread.blogspot.com
Szumu? Czy ja wiem... są ksiązki wokół których bardziej się trąbi :D
Usuń4 miotły przekonują mnie do tego, żeby dać tej książce szansę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Ksiązka na 4 miotły to dobra ksiązka :)
UsuńJestem świeżo po lekturze i przyznaję, że powieść jest naprawdę dobra :)
OdpowiedzUsuńPrawda? Wydaje się, że to człowiek pokromił naturę w XXIw a tutaj jednak nie...
UsuńTrochę się teraz obawiam, bo nie przepadam za opisami przyrody. Książka leży na mojej półce, bo tak głośnego debiutu nie mogłam sobie odpuścić. Niemniej jednak pociesza mnie Twoja ocena. Skoro dałaś 4 miotły, jest szansa, że i mi będzie się podobało.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że z takich opisów zwyczajów zmierząt można się bardzo duzo ciekawych rzeczy dowiedziec? :)
UsuńPodoba mi się chyba wyłącznie motyw fotografowania zwierząt morskich.
OdpowiedzUsuńTylko? :D Niemożliwe...
UsuńHm... nie wiem... z takimi książkami jest u mnie tak, że z jednej strony nie chcę czytać, bo brutalność raczej mnie przeraża, odbieram ją tak, jak bym osobiście jej doświadczała, a z drugiej strony przyciąga i kusi. Może to durne porównanie, ale to tak, jak w chwili, gdy próbuję czytać książkę, a mój mąż ogląda film o duchach lub jakichś psychopatach (trudno nie kierować głowy w stronę ekranu). Okrutna walka z sobą samą. ;)
OdpowiedzUsuńMnie czasami męczy te opisy przyrody jednak jak się okazuje są one potrzebne aby nadać charakter ksiązce i uświadomić jaką siłę ma natura.
OdpowiedzUsuńZatem może przy tych opisach przyrody odpoczęłabym od napięcia? ;)
UsuńNa pewno pomyślisz o urlopie :)
Usuń