Cześć, cześć w 2018!
Żyjecie?
Wiedźmowo stwierdzam,
że 2.01 powinien być również dniem ustawowo wolnym – w celu regeneracji.
Od razu lojalnie
informuję, że zazdroszczę wszystkim tym, którzy sylwestra spędzili w łóżku z
dobrą książką – niestety nie posiadałam takiej dawki szczęścia. Musiałam pełnić
honory „pani domu” i ogarnąć gości, którzy zapukali w me skromne progi…
Będę trochę marudzić –
w końcu mi wolno!
Wszędzie tutaj głośno
o podsumowaniach, wyzwaniach, sukcesach itp. Z racji tego, że zawsze jestem
spóźniona, a w kwestii książek nie ma sensu w moim przypadku racjonalnie
czegokolwiek planować jedynym wyzwaniem w jakim brałam udział, a przy okazji
udało mi się je zrealizować było Przeczytam 52 książki w 2017, które każdy z
Was zna. Nie twierdzę, że inne wyzwania były nudne czy złe, ale jako
minimalistka i kobieta zmienna wiedziałam, że kosztowałby mnie to zbyt dużo
nerwów robiąc roczne podsumowanie. A po co się w Nowy Rok denerwować? W związku
z tym na rok 2018 również mam BARDZO BOGATĄ listę czytelniczych wyzwań – aż jedno,
to samo.
Na pewno jesteście
bardzo ciekawi ile to książek udało mi się przeczytać, co? Otóż całe 57 książek
za mną. Dużo, mało? Książkoholik powie, że za mało – ja powiem – tyle na ile
miałam czas.
Mijający rok, a
zwłaszcza jego druga połowa była dla mnie bardzo wyczerpująca jeśli chodzi o
sprawy zawodowe, w związku z tym świadomie mówię, że podbojów literackich było
zdecydowanie mniej. Ma to też swoje plusy ponieważ względnie udało mi się
odpocząć od blogosfery, która zmierza w dziwnym kierunku przybiera dwie waluty –
lajki i komentarze. Ostatnio nic innego nie rzuca mi się w oczy jak lajk za
lajka, komentarz za komentarz. W związku z tym wydaję Wiedźmowe Oświadczenie:
NIE BIORĘ W TYM UDZIAŁU. Nie piszę bloga dla komentarzy, nie prowadzę fanpage
dla lajków. Jasne, miło mi kiedy zostawicie komentarz, ślad po sobie jednak to
nie było moim celem, ani pasją kiedy zaczynałam tworzyć to miejsce. I nadal nie
jest. Biorę słowo, własne zdanie, przemyślenie, rozmowę niż sztuczny tłum i
napędzanie reakcji w celu nabicia statystyk. Mam świadomość, że w związku z tym
blog będzie rozwijał się wolniej, ale będzie to na pewno bardziej prawdziwe i
bardziej wartościowe, a dla mnie prawdziwie motywujące.
Jak sami widzicie
odpoczynek był potrzebny aby nie zwariować.
W Nowy Rok wchodzę
bardziej naładowana optymizmem i chęcią tworzenia. Mam kilka pomysłów, którymi
mam nadzieję Was zaskoczę jednak nie stawiam na ilość, a jakość.
Teraz wypadałoby przejść
do najtrudniejszej części – POSTANOWIEŃ!
Z tym u mnie
najtrudniej – serio. Jednak przede wszystkim się staram!
Przygotowałam sobie
kilka takich istotnych dla mnie rzeczy, ale nie wszystkie będą związane z książkami:
- Przeczytam minimum 52 książki w 2018
- Wezmę się wreszcie za twórczość Kinga ( obiecuję to sobie już lata świetlne)
- Będzie więcej postów z cytatami.
- W 2018 nie pije Coli, Pepsi ani energetyków – trzymajcie za mnie kciuki!
- Mniej się spóźniać – z terminami, do pracy, na spotkania.
Chciałam napisać tutaj o jeszcze jednej rzeczy, ale to
niekoniecznie postanowienie, a raczej moje przemyślenie. Koniec z miesięcznymi
podsumowaniami na Wiedźmowym Blogu. Najbardziej irytują mnie sztuczne
komentarze gratulujące wyniku lub życzące bardziej owocnego miesiąca. Jest to
bardziej oklepane niż „amen” w pacierzu. Wolę krótkie podsumowanie roku –
zdecydowanie.
I tym MIŁYM
akcentem zakończę Wiedźmowe Marudzenia. A jakie są Wasze przemyślenia odnośnie
minionego roku? A może to Nowy Rok jest dla Was wyczekiwanym wyzwaniem?
Oki, a teraz można zacząć "wyścig szczurów" kto przeczyta więcej. Czas start!
P.S. Nie zgubcie tylko po drodze pasji do czytania książek.
Pozdrawiam,
Zaczytana Wiedźma
😂 nie marudzilas tak bardzo. Też udalo mi się ukończyć wyzwanie. Ja mam jedno postanowienie muszę być bardziej optymistyczna, widzę wszystko w czarnych barwach
OdpowiedzUsuńCzyli zaczynam się starzeć skoro tak mocno już nie marudzę. :D
UsuńA optymizm to tez zalicza się do rzeczy, które poszukuje w tym roku.
Heh, podoba mi się Twoja perspektywa, bo sama mam taką samą (jesli chodzi o rozwoj blooga i komentarz za komentarz).
OdpowiedzUsuńUdanego Roku i obys spelnila swoje krotkie, tresciwe postanowienia :-)
Blogosfera jest specyficzna - wiem to. Wiem tez, że wiele blogów dzięki tej taktyce łapie statystyki, nabija "lajki" itd. Można i tak, a może tez inaczej, po swojemu :)
UsuńJa doszłam do etapu kiedy boję się dawać lajka na fb, bo efektem jest od razu lajk pod przypadkowym postem u mnie i czuję się jak wyłudzacz. :D Ale lubię wchodzić na blogi komentujących! Często w ten sposób udaje mi się znaleźć osoby o w miarę podobnych gustach do moich aczkolwiek wszystkie "zapraszam do mnie", o "kom za kom" omijam szerokim łukiem. W zasadzie to skuteczne, teraz już ludzie mi takich komentarzy nie zostawiają. :D
OdpowiedzUsuńJeszcze chciałam dodać jedno - jak mnie rozbrajają te miesięczne podsumowania, a pod każdym "Gratuluję świetnego wyniku" albo "Super", "W przyszłym miesiącu będzie lepiej"... Taka terapia grupowa, z której absolutnie nic nie wynika. :D Nikt nie nawiązuje do zawartości postu, często mam wrażenie, że nawet go nie przeczytano, a odpowiedzi dotyczą wyłapanych na szybko w tekście liczb i ewentualnie dwóch ostatnich zdań.
UsuńNie ukrywam, że jakiś czas temu miałam jeszcze takie podsumowanie, jednak chciałam aby miały one całkiem inny charakter. Chciałam podsumować miesiąc dla siebie, taki miesiąc w pigułce i na pewno nie miało to na celu nabijania pustych komentarzy, które nic nie wnosiły. Własnie dlatego zaprzestałam tej praktyki. Nie chcę pustych statystkonabijaczy.
UsuńDla mnie najcięższym wyzwaniem byłoby nie picie Coli, Pepsi i tym podobnych. Zdecydowanie nie dałabym rady. Za to podobnie do Ciebie postanowiłam sobie wrzucać więcej postów z cytatami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Alice
Mamy dzisiaj 13 dzień nowego roku i nie piję coli. Jestem czysta można śmiało powiedzieć! I chyba najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że nie czuje potrzeby picia tego cukru.
UsuńU mnie nieco mniej książek :) Trzymam kciuki za twoje postanowienia <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/
Czytanie ma być przyjemnością, a nie obowiązkiem i przymusem. Czytamy tyle ile mamy czasu ot... wszystko :)
UsuńJa Coca-Colę, Pepsi itp., itd. rzuciłam jakieś trzy lata temu. I dobrze mi z tym! :) No, może tylko w bożonarodzeniowe święta wypiję sobie małą ilość, no bo co to za święta bez coli :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że za trzy lata też tak powiem :D
Usuń57 książek to bardzo dobry wynik, każdy czyta tyle ile może przecież to nie wyścigi :) Ja podobnie jak ty nie rozumiem całej tej zabawy z "obs za obs, kom za kom" - jest to STRASZNE. Nie znoszę jak ktoś komentuje mi pod postem "fajna książka"... albo "nie lubię czytać ale książka wydaje się fajna". Nie wiem czy to ja jestem jakaś dziwna czy ludziom się w dupach poprzewracało.
OdpowiedzUsuńCzęsto spotykam się z takimi komentarzami. Może ludzie nie wiedzą co konkretnie napisać dlatego komentarze są takie jakie widzimy?
UsuńJa przeczytałam 42 książki :) Chciałabym w tym roku przeczytać 50, ale nie będę robić tego na siłę.
OdpowiedzUsuńTo nie wyścig szczurów. Każdy z nas ma jeszcze do tego życie prywatne, pracę i inne obowiązki :)
UsuńNie ma co na siłę czytać. Jeżeli dałaś radę przeczytać tyle to powinnaś być zadowolona :)
OdpowiedzUsuńNie narzekam. Nie miałam aż takiego parcia na ilośc książek, chociaż nie ukrywam, że cieszy mnie fakt z przeczytanej ilości.
UsuńNie wyobrażam sobie nie pić Coli, hahaha, trzymam kciuki za wszystkie Twoje postanowienia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ola z bloga pomiedzy-ksiazkami.blogspot.com
Póki co dobrze mi idzie i jeszcze nie miałam kryzysu. Zdecydowanie gorzej by było gdyby miała nie jeść czekolady
UsuńPamiętam beztroskie lata studiów, gdy czytałam >100 książek rocznie... To już dawno za mną, w 2017 doczytałam 35, może nie najlepiej, ale starałam się. Może w tym roku bardziej się postaram, ale dla siebie, a nie dla statystyk, bo jednak mam sporo książek w zakładce "do przeczytania" i trzeba jakoś je tam redukować ;)
OdpowiedzUsuńNiekończąca sie lista książek do przeczytania - jak ja to znam. Obiecałam sobie, że zredukuje ilość domowych zaległości czytelniczych.
Usuńsama czytam za mało książek, mogłoby być ich zdecydowanie więcej...
OdpowiedzUsuńu mnie na blogu właśnie pojawił się nowy wpis - zapraszam :)
https://pani-blondynka.blogspot.com/
Tak jak zaznaczyłam wcześniej - to nie są wyścigi, to nie olimpiada. Czytajmy dla siebie i cieszmy się tym.
UsuńMarudzenie jak marudzenie. Nie dziwie Ci sie w niektorych przemysleniach ;) Ooo i tez juz nie robie podsumowan :D Wszystkiego dobrego w 2018! :)
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko ja tak pomyślałam. To może jednak się jeszcze nie starzeję :)
UsuńŻyczę powodzenia w realizacji Twoich planów!
OdpowiedzUsuńDzięki, na pewno się przyda!
UsuńWyzwanie z nie piciem Coli i Pepsi... Cóż nie wiem czy bym wytrwała. Choć piję je sporadycznie, czasem nachodzi mnie ochota i koniecznie muszę wypić choć małą puszkę. Później znowu przez trzy miesiące nic. :)
OdpowiedzUsuńCo do "obs za obs" "kom za kom", jeszcze jakiś czas mnie to bawiło, ale obecnie przechodzę etap irytacji. Szczególnie jak dostaję PW czy maile, zalajkuj mojego fan page to ja zalajkuję Twojego. I po co? Szczególnie, że piszący nie jest zainteresowany tematyką z mojego kącika, a ja z kącika polecanego. Chyba "nie ogarniam kuwety", albo po prostu już jestem za stara. 😂
Bo tego rodzaju kuwety nie idzie ogarnąć. Lub dobry marketing nie jest zły, prawda?
UsuńU mnie etap irytacji już chyba minał, teraz jest etap niedowierzania i przecierania oczu ze zdziwienia.
A coli nadal nie piję i dobrze mi z tym :)
fajny blog, dodaję do obserwowanych
OdpowiedzUsuńDo tej pory określenie "książkoholik" odbierałam pozytywnie jako osobę kochającą czytać. W świetle Twojego posta nasuwa się trochę bardziej pejoratywne znaczenie. Już nie jako miłośnika, a fanatyka, któremu bardziej zależy na ilości przeczytanych książek czy stron, a nie na samej przyjemności z czytania i wartości tekstu czytanego. To smutne i sprawia, że zastanawiam się, czy nie właśnie w tym niewłaściwym kierunku "książkoholictwo" nie zmierza.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że nie doczytałaś mojego posta. Nigdy mi nie zależało na ilości przeczytanych książek, choć cieszę się, że w tym roku ich tyle było. Nie mam parcia na ilość, a moje słowa zawierają dość sporo sarkazmu bo widzę co się dzieje koło mnie. Ksiązki to dla mnie przyjemność, możliwość oderwania się od rzeczywistości, dobra zabawa. I tak do tego podchodzę. Mimo wszystko blogosfera rządzi się swoimi prawami i widzę w jakim kierunku zmierzają niektóre działania. W związku z tym zaprzestałam pisania statystkonabijaczy i innych pustych postów.Czy to fanatyzm? Moim zdaniem nie...
UsuńCiekawe postanowienia noworoczne! Będę trzymać kciuki za to ta colę i pepsi! A ja chciałabym przeczytać po prostu możliwie dużo książek, ale nic na siłę!
OdpowiedzUsuń