wtorek, 16 stycznia 2018

"ARSEN" Mia Asher

Sprecyzowane cele sprawiają, że droga do realizacji marzeń staje się bardziej klarowna, namacalna. Zdarza się też tak, że mimo wyznaczonego celu nie jesteśmy w stanie dotrzeć na szczyt, zdobyć metę. Gubimy się w plątaninie własnych myśli, uczuć... Gubimy się w swoim życiu...




Ochów i achów naczytałam się wzdłuż i w szerz blogosfery. Zaintrygowana takim wielkim pozytywnym odbiorem postanowiłam sama sięgnąć po lekturę. I co? I nie znalazłam ani ochów ani achów ani innych zachwytów.
W tej sytuacji zapraszam Was na recenzję książki, która nie zabłysnęła w oczach Wiedźmy.

Nie wiem z czym Wam kojarzy się słowo "arsen" ale Wiedźma jako biologiczno-chemiczny umysł już miała przed oczami cały Układ Mendelejewa i zastanawiała się co ma piernik do wiatraka. Okazało się, że nie ma nic, tak samo jak świat pierwiastków w tym przypadku. Tak, tak... trochę mnie to rozczarowało.

Wracając do tematu głównego. Fabuła książki rozgrywa się na dwóch płaszczyznach - kiedyś i dziś. Poznajemy młodą Cathy, która zakochuje się w  Benie, ich romantyczną historię, pierwsze spotkanie, a jednocześnie jesteśmy świadkami wydarzeń, które dzieją się obecnie w dorosłym życiu kobiety. Cathy ma wszystko - pracę, dom, kochającego męża, przyjaciół. Brakuje tylko dziecka do obrazu szczęśliwej rodziny. Czarne chmury zbierają się nad jej małżeństwem z powodu kilkukrotnych poronień kobiety. 
To właśnie ta trauma, poczucie bycia wrakiem kobiety sprawia, że Cathy odsuwa się od męża i zbacza z obranej ścieżki. Nie zaskoczę Was jeśli powiem, że właśnie wtedy na swojej drodze spotyka młodego mężczyznę, za którym szaleją setki kobiet - Arsena. I tutaj zaczyna się smutno-gorzka historia naiwnej kobiety, która sama nie wie czego tak na prawdę od życia chce, która zaprzecza sama sobie, która siłą rzeczy cierpi na swój sposób.

"Boję się jednak, że nadzieja nie będzie trwała wiecznie. Okrutna rzeczywistość zawsze do Ciebie dotrze, nieważne jak szybko czy daleko będziesz uciekać. Rzeczywistość potrafi zniszczyć nadzieję i marzenia. Rzeczywistość nie gładzi cię po policzku, mówiąc, że jest z tobą. Nie, ona wali cię mocno po twarzy, przypominając, że marzenia... to tylko marzenia."

Nie potrafiłam polubić naszej głównej bohaterki. Było w niej coś irytującego, co sprawiało, że czytanie książki było dla mnie torturą. Nie mogłam wczuć się w emocje Cathy i przeżywać wraz z nią jej upadki, tragedie i traumę. Był między nami mur nie do przeskoczenia. Czytałam bez emocji, coraz bardziej irytując się brakiem tego fenomenu na horyzoncie. 
Jak dla mnie nie jest to historia o kobiecie, która kocha dwóch mężczyzn. Dla mnie jest to historia kobiety, która z premedytacją, z czystego egoizmu zdradza swojego męża, niszczy uczucie i małżeństwo, destrukcyjnie spada na sam dół. Nie twierdzę, że po przeżyciach, które ją spotkały mogła się tak zachować jednak w moich oczach to klasyczna słaba postać bohaterki, która nie walczy, nie próbuje, a po prostu się poddaje. Być może na mój punkt patrzenia wpływa również fakt bycia mężatką, który potęguje uczucie niezrozumienia Cathy i brak empatii w stosunku do jej sylwetki.

Nie zmienia to jednak faktu, że książka jest napisana lekkim językiem, dość sporo w niej scen pikantnych, oraz co mi się spodobało - przemyśleń. Dużo łatwiej było mi utożsamić się z pojedynczymi myślami niż z całym bagażem doświadczeń Cathy.


Nie jest to historia, którą Wam polecę. Nie jest to również historia dla osób, które myślą podobnie jak ja. Jest to historia krzywdząca, pełna bólu, egoizmu i krzywdy. Jest to świadomy ból.

Książkę oceniam na dwie miotły.



Pozdrawiam,
Zaczytana Wiedźma


8 komentarzy:

  1. Mi również Arsen kojarzy się z chemią, a nie z imieniem, ale... no cóż. Słyszałam o książce, ale w ogóle mnie do niej nie ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie osobiście ta książka szalenie przypadła do gustu, bo wręcz kipiała od emocji, a to lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm to juz kolejna recenzja na nie na temat tej ksiazki wiec tym bardziej chce wiedziec dlaczego hmm hmm prawdopodobnie kiedys ja przeczytam ale tylko po to by sprawdzic :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, to ja będę tej historii unikać jak diabeł święconej wody :D

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. to chyba jednak ja sobie książkę podaruję...

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie każdy się zachwycał tą powieścią więc dla odmiany miło przeczytać szczerą opinie na jej temat. Osobiście miałam ją na liście lecz teraz ją skreślam :)

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że zostawiasz po sobie ślad. Na pewno Cię odwiedzę!

Będzie mi bardzo miło jeśli mnie polubisz!

Pozdrawiam,
Zaczytana Wiedźma