Sprecyzowane cele sprawiają, że droga do realizacji marzeń staje
się bardziej klarowna, namacalna. Zdarza się też tak, że mimo wyznaczonego celu
nie jesteśmy w stanie dotrzeć na szczyt, zdobyć metę. Gubimy się w plątaninie
własnych myśli, uczuć... Gubimy się w swoim życiu...
Ochów i achów naczytałam się
wzdłuż i w szerz blogosfery. Zaintrygowana takim wielkim pozytywnym odbiorem
postanowiłam sama sięgnąć po lekturę. I co? I nie znalazłam ani ochów ani achów
ani innych zachwytów.
W tej sytuacji zapraszam Was na
recenzję książki, która nie zabłysnęła w oczach Wiedźmy.
Nie wiem z czym Wam kojarzy się
słowo "arsen" ale Wiedźma jako biologiczno-chemiczny umysł już miała
przed oczami cały Układ Mendelejewa i zastanawiała się co ma piernik do
wiatraka. Okazało się, że nie ma nic, tak samo jak świat pierwiastków w tym
przypadku. Tak, tak... trochę mnie to rozczarowało.
Wracając do tematu głównego.
Fabuła książki rozgrywa się na dwóch płaszczyznach - kiedyś i dziś. Poznajemy
młodą Cathy, która zakochuje się w Benie, ich romantyczną historię,
pierwsze spotkanie, a jednocześnie jesteśmy świadkami wydarzeń, które dzieją
się obecnie w dorosłym życiu kobiety. Cathy ma wszystko - pracę, dom,
kochającego męża, przyjaciół. Brakuje tylko dziecka do obrazu szczęśliwej
rodziny. Czarne chmury zbierają się nad jej małżeństwem z powodu kilkukrotnych
poronień kobiety.
To właśnie ta trauma, poczucie
bycia wrakiem kobiety sprawia, że Cathy odsuwa się od męża i zbacza z obranej
ścieżki. Nie zaskoczę Was jeśli powiem, że właśnie wtedy na swojej drodze
spotyka młodego mężczyznę, za którym szaleją setki kobiet - Arsena. I tutaj
zaczyna się smutno-gorzka historia naiwnej kobiety, która sama nie wie czego
tak na prawdę od życia chce, która zaprzecza sama sobie, która siłą rzeczy
cierpi na swój sposób.
"Boję się jednak, że
nadzieja nie będzie trwała wiecznie. Okrutna rzeczywistość zawsze do Ciebie
dotrze, nieważne jak szybko czy daleko będziesz uciekać. Rzeczywistość potrafi
zniszczyć nadzieję i marzenia. Rzeczywistość nie gładzi cię po policzku,
mówiąc, że jest z tobą. Nie, ona wali cię mocno po twarzy, przypominając, że
marzenia... to tylko marzenia."
Nie potrafiłam polubić naszej
głównej bohaterki. Było w niej coś irytującego, co sprawiało, że czytanie książki
było dla mnie torturą. Nie mogłam wczuć się w emocje Cathy i przeżywać wraz z
nią jej upadki, tragedie i traumę. Był między nami mur nie do przeskoczenia.
Czytałam bez emocji, coraz bardziej irytując się brakiem tego fenomenu na
horyzoncie.
Jak dla mnie nie jest to
historia o kobiecie, która kocha dwóch mężczyzn. Dla mnie jest to historia
kobiety, która z premedytacją, z czystego egoizmu zdradza swojego męża, niszczy
uczucie i małżeństwo, destrukcyjnie spada na sam dół. Nie twierdzę, że po
przeżyciach, które ją spotkały mogła się tak zachować jednak w moich oczach to
klasyczna słaba postać bohaterki, która nie walczy, nie próbuje, a po prostu
się poddaje. Być może na mój punkt patrzenia wpływa również fakt bycia mężatką,
który potęguje uczucie niezrozumienia Cathy i brak empatii w stosunku do jej
sylwetki.
Nie zmienia to jednak faktu, że
książka jest napisana lekkim językiem, dość sporo w niej scen pikantnych, oraz
co mi się spodobało - przemyśleń. Dużo łatwiej było mi utożsamić się z pojedynczymi
myślami niż z całym bagażem doświadczeń Cathy.
Nie jest to historia, którą Wam
polecę. Nie jest to również historia dla osób, które myślą podobnie jak ja.
Jest to historia krzywdząca, pełna bólu, egoizmu i krzywdy. Jest to świadomy
ból.
Książkę oceniam na dwie miotły.
Pozdrawiam,
Zaczytana Wiedźma
Mi również Arsen kojarzy się z chemią, a nie z imieniem, ale... no cóż. Słyszałam o książce, ale w ogóle mnie do niej nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńMnie osobiście ta książka szalenie przypadła do gustu, bo wręcz kipiała od emocji, a to lubię :)
OdpowiedzUsuńJa i tak mam w planach przeczytanie jej :)
OdpowiedzUsuńHmmm to juz kolejna recenzja na nie na temat tej ksiazki wiec tym bardziej chce wiedziec dlaczego hmm hmm prawdopodobnie kiedys ja przeczytam ale tylko po to by sprawdzic :P
OdpowiedzUsuńPodziękuję :)
OdpowiedzUsuńOj, to ja będę tej historii unikać jak diabeł święconej wody :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
to chyba jednak ja sobie książkę podaruję...
OdpowiedzUsuńWłaśnie każdy się zachwycał tą powieścią więc dla odmiany miło przeczytać szczerą opinie na jej temat. Osobiście miałam ją na liście lecz teraz ją skreślam :)
OdpowiedzUsuń