wtorek, 2 stycznia 2018

Wielkie Noworoczne Marudzenie Wiedźmy! Witajcie w 2018 roku.

Cześć, cześć w 2018! Żyjecie?
Wiedźmowo stwierdzam, że 2.01 powinien być również dniem ustawowo wolnym – w celu regeneracji.




Od razu lojalnie informuję, że zazdroszczę wszystkim tym, którzy sylwestra spędzili w łóżku z dobrą książką – niestety nie posiadałam takiej dawki szczęścia. Musiałam pełnić honory „pani domu” i ogarnąć gości, którzy zapukali w me skromne progi…

Będę trochę marudzić – w końcu mi wolno!

Wszędzie tutaj głośno o podsumowaniach, wyzwaniach, sukcesach itp. Z racji tego, że zawsze jestem spóźniona, a w kwestii książek nie ma sensu w moim przypadku racjonalnie czegokolwiek planować jedynym wyzwaniem w jakim brałam udział, a przy okazji udało mi się je zrealizować było Przeczytam 52 książki w 2017, które każdy z Was zna. Nie twierdzę, że inne wyzwania były nudne czy złe, ale jako minimalistka i kobieta zmienna wiedziałam, że kosztowałby mnie to zbyt dużo nerwów robiąc roczne podsumowanie. A po co się w Nowy Rok denerwować? W związku z tym na rok 2018 również mam BARDZO BOGATĄ listę czytelniczych wyzwań – aż jedno, to samo.
Na pewno jesteście bardzo ciekawi ile to książek udało mi się przeczytać, co? Otóż całe 57 książek za mną. Dużo, mało? Książkoholik powie, że za mało – ja powiem – tyle na ile miałam czas.

Mijający rok, a zwłaszcza jego druga połowa była dla mnie bardzo wyczerpująca jeśli chodzi o sprawy zawodowe, w związku z tym świadomie mówię, że podbojów literackich było zdecydowanie mniej. Ma to też swoje plusy ponieważ względnie udało mi się odpocząć od blogosfery, która zmierza w dziwnym kierunku przybiera dwie waluty – lajki i komentarze. Ostatnio nic innego nie rzuca mi się w oczy jak lajk za lajka, komentarz za komentarz. W związku z tym wydaję Wiedźmowe Oświadczenie: NIE BIORĘ W TYM UDZIAŁU. Nie piszę bloga dla komentarzy, nie prowadzę fanpage dla lajków. Jasne, miło mi kiedy zostawicie komentarz, ślad po sobie jednak to nie było moim celem, ani pasją kiedy zaczynałam tworzyć to miejsce. I nadal nie jest. Biorę słowo, własne zdanie, przemyślenie, rozmowę niż sztuczny tłum i napędzanie reakcji w celu nabicia statystyk. Mam świadomość, że w związku z tym blog będzie rozwijał się wolniej, ale będzie to na pewno bardziej prawdziwe i bardziej wartościowe, a dla mnie prawdziwie motywujące.
Jak sami widzicie odpoczynek był potrzebny aby nie zwariować.

W Nowy Rok wchodzę bardziej naładowana optymizmem i chęcią tworzenia. Mam kilka pomysłów, którymi mam nadzieję Was zaskoczę jednak nie stawiam na ilość, a jakość.
Teraz wypadałoby przejść do najtrudniejszej części – POSTANOWIEŃ!
Z tym u mnie najtrudniej – serio. Jednak przede wszystkim się staram!

Przygotowałam sobie kilka takich istotnych dla mnie rzeczy, ale nie wszystkie będą związane z książkami:
  • Przeczytam minimum 52 książki w 2018
  • Wezmę się wreszcie za twórczość Kinga ( obiecuję to sobie już lata świetlne)
  • Będzie więcej postów z cytatami.
  • W 2018 nie pije Coli, Pepsi ani energetyków – trzymajcie za mnie kciuki!
  • Mniej się spóźniać – z terminami, do pracy, na spotkania.


Chciałam napisać tutaj o jeszcze jednej rzeczy, ale to niekoniecznie postanowienie, a raczej moje przemyślenie. Koniec z miesięcznymi podsumowaniami na Wiedźmowym Blogu. Najbardziej irytują mnie sztuczne komentarze gratulujące wyniku lub życzące bardziej owocnego miesiąca. Jest to bardziej oklepane niż „amen” w pacierzu. Wolę krótkie podsumowanie roku – zdecydowanie.

I tym  MIŁYM akcentem zakończę Wiedźmowe Marudzenia. A jakie są Wasze przemyślenia odnośnie minionego roku? A może to Nowy Rok jest dla Was wyczekiwanym wyzwaniem?

Oki, a teraz można zacząć "wyścig szczurów" kto przeczyta więcej. Czas start!
P.S. Nie zgubcie tylko po drodze pasji do czytania książek.

Pozdrawiam,
Zaczytana Wiedźma

35 komentarzy:

  1. 😂 nie marudzilas tak bardzo. Też udalo mi się ukończyć wyzwanie. Ja mam jedno postanowienie muszę być bardziej optymistyczna, widzę wszystko w czarnych barwach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli zaczynam się starzeć skoro tak mocno już nie marudzę. :D

      A optymizm to tez zalicza się do rzeczy, które poszukuje w tym roku.

      Usuń
  2. Heh, podoba mi się Twoja perspektywa, bo sama mam taką samą (jesli chodzi o rozwoj blooga i komentarz za komentarz).
    Udanego Roku i obys spelnila swoje krotkie, tresciwe postanowienia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blogosfera jest specyficzna - wiem to. Wiem tez, że wiele blogów dzięki tej taktyce łapie statystyki, nabija "lajki" itd. Można i tak, a może tez inaczej, po swojemu :)

      Usuń
  3. Ja doszłam do etapu kiedy boję się dawać lajka na fb, bo efektem jest od razu lajk pod przypadkowym postem u mnie i czuję się jak wyłudzacz. :D Ale lubię wchodzić na blogi komentujących! Często w ten sposób udaje mi się znaleźć osoby o w miarę podobnych gustach do moich aczkolwiek wszystkie "zapraszam do mnie", o "kom za kom" omijam szerokim łukiem. W zasadzie to skuteczne, teraz już ludzie mi takich komentarzy nie zostawiają. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze chciałam dodać jedno - jak mnie rozbrajają te miesięczne podsumowania, a pod każdym "Gratuluję świetnego wyniku" albo "Super", "W przyszłym miesiącu będzie lepiej"... Taka terapia grupowa, z której absolutnie nic nie wynika. :D Nikt nie nawiązuje do zawartości postu, często mam wrażenie, że nawet go nie przeczytano, a odpowiedzi dotyczą wyłapanych na szybko w tekście liczb i ewentualnie dwóch ostatnich zdań.

      Usuń
    2. Nie ukrywam, że jakiś czas temu miałam jeszcze takie podsumowanie, jednak chciałam aby miały one całkiem inny charakter. Chciałam podsumować miesiąc dla siebie, taki miesiąc w pigułce i na pewno nie miało to na celu nabijania pustych komentarzy, które nic nie wnosiły. Własnie dlatego zaprzestałam tej praktyki. Nie chcę pustych statystkonabijaczy.

      Usuń
  4. Dla mnie najcięższym wyzwaniem byłoby nie picie Coli, Pepsi i tym podobnych. Zdecydowanie nie dałabym rady. Za to podobnie do Ciebie postanowiłam sobie wrzucać więcej postów z cytatami :)
    Pozdrawiam, Alice

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy dzisiaj 13 dzień nowego roku i nie piję coli. Jestem czysta można śmiało powiedzieć! I chyba najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że nie czuje potrzeby picia tego cukru.

      Usuń
  5. U mnie nieco mniej książek :) Trzymam kciuki za twoje postanowienia <3

    Pozdrawiam Agaa
    https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytanie ma być przyjemnością, a nie obowiązkiem i przymusem. Czytamy tyle ile mamy czasu ot... wszystko :)

      Usuń
  6. Ja Coca-Colę, Pepsi itp., itd. rzuciłam jakieś trzy lata temu. I dobrze mi z tym! :) No, może tylko w bożonarodzeniowe święta wypiję sobie małą ilość, no bo co to za święta bez coli :)

    OdpowiedzUsuń
  7. 57 książek to bardzo dobry wynik, każdy czyta tyle ile może przecież to nie wyścigi :) Ja podobnie jak ty nie rozumiem całej tej zabawy z "obs za obs, kom za kom" - jest to STRASZNE. Nie znoszę jak ktoś komentuje mi pod postem "fajna książka"... albo "nie lubię czytać ale książka wydaje się fajna". Nie wiem czy to ja jestem jakaś dziwna czy ludziom się w dupach poprzewracało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często spotykam się z takimi komentarzami. Może ludzie nie wiedzą co konkretnie napisać dlatego komentarze są takie jakie widzimy?

      Usuń
  8. Ja przeczytałam 42 książki :) Chciałabym w tym roku przeczytać 50, ale nie będę robić tego na siłę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie wyścig szczurów. Każdy z nas ma jeszcze do tego życie prywatne, pracę i inne obowiązki :)

      Usuń
  9. Nie ma co na siłę czytać. Jeżeli dałaś radę przeczytać tyle to powinnaś być zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie narzekam. Nie miałam aż takiego parcia na ilośc książek, chociaż nie ukrywam, że cieszy mnie fakt z przeczytanej ilości.

      Usuń
  10. Nie wyobrażam sobie nie pić Coli, hahaha, trzymam kciuki za wszystkie Twoje postanowienia.
    Pozdrawiam,
    Ola z bloga pomiedzy-ksiazkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co dobrze mi idzie i jeszcze nie miałam kryzysu. Zdecydowanie gorzej by było gdyby miała nie jeść czekolady

      Usuń
  11. Pamiętam beztroskie lata studiów, gdy czytałam >100 książek rocznie... To już dawno za mną, w 2017 doczytałam 35, może nie najlepiej, ale starałam się. Może w tym roku bardziej się postaram, ale dla siebie, a nie dla statystyk, bo jednak mam sporo książek w zakładce "do przeczytania" i trzeba jakoś je tam redukować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niekończąca sie lista książek do przeczytania - jak ja to znam. Obiecałam sobie, że zredukuje ilość domowych zaległości czytelniczych.

      Usuń
  12. sama czytam za mało książek, mogłoby być ich zdecydowanie więcej...

    u mnie na blogu właśnie pojawił się nowy wpis - zapraszam :)
    https://pani-blondynka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak zaznaczyłam wcześniej - to nie są wyścigi, to nie olimpiada. Czytajmy dla siebie i cieszmy się tym.

      Usuń
  13. Marudzenie jak marudzenie. Nie dziwie Ci sie w niektorych przemysleniach ;) Ooo i tez juz nie robie podsumowan :D Wszystkiego dobrego w 2018! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli nie tylko ja tak pomyślałam. To może jednak się jeszcze nie starzeję :)

      Usuń
  14. Życzę powodzenia w realizacji Twoich planów!

    OdpowiedzUsuń
  15. Wyzwanie z nie piciem Coli i Pepsi... Cóż nie wiem czy bym wytrwała. Choć piję je sporadycznie, czasem nachodzi mnie ochota i koniecznie muszę wypić choć małą puszkę. Później znowu przez trzy miesiące nic. :)

    Co do "obs za obs" "kom za kom", jeszcze jakiś czas mnie to bawiło, ale obecnie przechodzę etap irytacji. Szczególnie jak dostaję PW czy maile, zalajkuj mojego fan page to ja zalajkuję Twojego. I po co? Szczególnie, że piszący nie jest zainteresowany tematyką z mojego kącika, a ja z kącika polecanego. Chyba "nie ogarniam kuwety", albo po prostu już jestem za stara. 😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo tego rodzaju kuwety nie idzie ogarnąć. Lub dobry marketing nie jest zły, prawda?
      U mnie etap irytacji już chyba minał, teraz jest etap niedowierzania i przecierania oczu ze zdziwienia.
      A coli nadal nie piję i dobrze mi z tym :)

      Usuń
  16. fajny blog, dodaję do obserwowanych

    OdpowiedzUsuń
  17. Do tej pory określenie "książkoholik" odbierałam pozytywnie jako osobę kochającą czytać. W świetle Twojego posta nasuwa się trochę bardziej pejoratywne znaczenie. Już nie jako miłośnika, a fanatyka, któremu bardziej zależy na ilości przeczytanych książek czy stron, a nie na samej przyjemności z czytania i wartości tekstu czytanego. To smutne i sprawia, że zastanawiam się, czy nie właśnie w tym niewłaściwym kierunku "książkoholictwo" nie zmierza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że nie doczytałaś mojego posta. Nigdy mi nie zależało na ilości przeczytanych książek, choć cieszę się, że w tym roku ich tyle było. Nie mam parcia na ilość, a moje słowa zawierają dość sporo sarkazmu bo widzę co się dzieje koło mnie. Ksiązki to dla mnie przyjemność, możliwość oderwania się od rzeczywistości, dobra zabawa. I tak do tego podchodzę. Mimo wszystko blogosfera rządzi się swoimi prawami i widzę w jakim kierunku zmierzają niektóre działania. W związku z tym zaprzestałam pisania statystkonabijaczy i innych pustych postów.Czy to fanatyzm? Moim zdaniem nie...

      Usuń
  18. Ciekawe postanowienia noworoczne! Będę trzymać kciuki za to ta colę i pepsi! A ja chciałabym przeczytać po prostu możliwie dużo książek, ale nic na siłę!

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że zostawiasz po sobie ślad. Na pewno Cię odwiedzę!

Będzie mi bardzo miło jeśli mnie polubisz!

Pozdrawiam,
Zaczytana Wiedźma