Grudzień to magiczny miesiąc, pełen uroku, refleksji, magii,
nostalgii... To również czas wzmożonej pracy, lepszego zorganizowania. To czas
prezentów, dobrych życzeń, ludzkiego głosu, to najzwyczajniej na świecie SEZON
NA CUDA...
Majka jako kobieta
z dość sporym doświadczeniem i samotna matka stara sie pogodzić wszystkie swoje
obowiązki z jakimi przyszło jej się zmierzyć. A nie łatwo jest pogodzić etat
nauczycielki, prowadzenie pensjonatu i zbuntowaną nastolatkę. Jednak
"matczyny hormon tolerancji" jest w stanie zdziałać cuda...
Nie łatwo jest
również żyć w małej, specyficznej i hermetycznej populacji, gdzie każdy wie
wszystko o każdym, gdzie każdy, każdego zna, gdzie plotki pędzą z prędkością
błyskawicy. Tego również musi nauczyć się Majka. Przystosować się, co czasami
wcale nie jest łatwe.
Nie jest łatwe
także zbawianie świata, które za misję życiową wzięła sobie dziewczyna. Nie
zawsze i nie każdego da się uszczęśliwić, nie każdemu da się pomóc. Można
próbować, ale trzeba też liczyć się z konsekwencjami dobrych uczynków. Tego
również musi sie nauczyć.
Nie jest łatwe
również zbudowanie swojego szczęścia, zaufać drugiemu człowiekowi i wpuścić go
do swojego życia...
Tego wszystkiego
Majka musi sie nauczyć, jednak jest to o wiele łatwiejsze kiedy ma się po
swojej stronie tajemniczego anioła w granatowej czapce, życzliwych ludzi,
księdza proboszcza i przyjaciół.
Jest to moje
pierwsze spotkanie literackie z Magdaleną Kordel. "Sezon na cuda"
dość mocno ocieplił moje ostatnio zmarznięte serducho. Na pewno przyczyniły się
do tego moje ukochane Sudety, które są moim rodzinnym domem i do nich zawsze
wzdycham z utęsknieniem. Taka oaza, gdzie faktycznie czuwają anioły, gdzie
środowisko jest małe i specyficzne, gdzie zawsze znajdzie się ktoś życzliwy,
gdzie miłość czuć w powietrzu.
Postać Majki jest
przedstawiona tak realistycznie, tak pozytywnie i tak poprawnie, że czytanie
sprawia ogromną przyjemność. Osobowość, jej styl, emocje i to jak traktuje
ludzi sprawia, że w nas samych pragną zajść wielkie zmiany. Mimo iż w jej życiu
jest ciężko i pod górę ma odwagę by wyciągnąć do innych rękę i pomóc, nawet
własnym kosztem, ale pomóc.
Jako matka i
pedagog bywa czasami zaskakująca, a jej monologi wielokrotnie rozbawiały mnie
do łez. Jednak zaufanie i dobroć jaka z niej emanuje sprawia, że faktycznie coś
dobrego wisi w powietrzu.
Fabuła jest
prosta, ot zwyczajna zima w górach, grudzień, czas przygotowań do świąt, a
jednak kiedy wczytamy sie głębiej wyciągniemy z tej książki cos więcej niż
tylko przygody Majki. Wyciągniemy refleksję, która przypomni nam, że warto schować
egoizm do kieszeni by stać się człowiekiem.
Dzisiaj nie
oceniam tej książki poprzez pryzmat bohaterów, genialnych dialogów,
specyficznych przemyśleń Majki i całokształtu, który tworzą inni bohaterowie.
Dzisiaj oceniam książkę na podstawie refleksji jakie wzbudza w czytelniku, w
jaki sposób zaraża go dobrem, sympatią i chęcią pomocy. Pokazuje aby sytuacji i
ludzi nie oceniać powierzchownie bo czasami to co widzimy na pierwszy rzut ona
nie jest zgodne z rzeczywistością. Pokazuje, że w życiu nie jesteśmy sami, że
zawsze znajdzie sie ktoś na kogo możemy liczyć, czasami wystarczy tylko
zapytać...
Szkoda tylko, że
SEZON NA CUDA kojarzy nam się wyłącznie z grudniowym klimatem... Po przeczytaniu
tej książki zdecydowanie jestem za tym, aby SEZON NA CUDA trwał przez cały
rok...
Książkę oceniam na
pięć mioteł.
Za możliwość
przeczytania dziękuję Wydawnictwu Znak.
Pozdrawiam,
Zaczytana Wiedźma
Ja też jestem za tym, by cuda zdarzały się cały rok! :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak! Dobrze, że są tak fantastyczne książki, które nam o tym przypominają :)
UsuńSkoro taka wysoka ocena to muszę po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńJeśli jest w Twoim typie to na pewno nie będziesz się przy niej nudzić!
UsuńOczywiście, że powinien trwać cały rok! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że książka podziałała na Ciebie biblioterapeutycznie :) O to chodzi w książkach.
Nie czytałam jeszcze nic Pani Kordel, nie wiem czy się pokuszę, ale jak będę miała ochotę na pogodną opowieść - to czemu nie ;)
Pozdrawiam!
Ja też nigdy wcześniej nie czytałam i sam dziwię się mojemu zadowoleniu :)
UsuńJa z chęcią sięgnę, fabuła niby obyczajowa, ale mnie zachęca, jak i te refleksje, poza tym powiedziałam sobie, że w tym roku będę częściej sięgać po książki polskich autorów, więc się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńBo mu często zapominamy o tych naszych dobrych autorach, dlatego systematycznie co jakiś czas będę się starała wrzucać coś ojczystego :)
UsuńNie miałam jeszcze okazji poznać twórczości autorki, ale po takiej recenzji mam chęć poznać tak refleksyjną powieść.
OdpowiedzUsuńJak przeczytasz to daj znać :)
UsuńRzadko sięgam po takie książki, jednak taka publikacja przydałaby się na "lżejsze" dni :)
OdpowiedzUsuńMózg i emocje odpoczywają przy takiej książce.
UsuńJa mam w planach w styczniu przeczytać jeszcze :)
OdpowiedzUsuńOoo to w takim razie jestem ciekawa czy Twoje emocje będą odbijały się podobnym echem jak moje.
UsuńJeśli się dobrze przyjrzeć, to cuda zdarzają się przez cały rok, każdego dnia, czasem większe, ale najczęściej mnóstwo małych. :) Książka w planach, jak najbardziej. :)
OdpowiedzUsuńAle najbardziej na te cuda jesteśmy nastawieni w grudniu :)
UsuńKapitalne! Magda Kordel to jedna z moich ulubionych pisarek. "Sezon na cuda' też niedawno opisywałam na blogu. Jeśli chodzi o sprawy o których piszesz (magię świąt, otwartości na innych i pomocy) to warto przeczytać najnowszą książkę autorki "Anioł do wynajęcia". Jest cudowna. A "Sezon na cuda" to kontynuacja równie wspaniałego "Uroczyska". :D Przede mną jeszcze ostatnia część serii "Wino z Malwiną".
OdpowiedzUsuńNie będę ukrywać, że czytając tą książkę szczerzyłam się jak głupi do sera. Bardzo miłe chwile z nia spędziłam, takie lekki, beztroskie. Po Anioła tez sięgnę tylko lekko ogarne się z tych zaległości co mi na półce zalegają.
UsuńBardzo dobrze to znam... też próbuję się stopniowo wygrzebywać z półkowych zaległości. ;)
Usuń