Jak szybko człowiek jest w stanie zaadaptować się do nowej
rzeczywistości? Poznać reguły gry? Zapomnieć o koszmarze z przeszłości? A jeśli
się nie da? Teraźniejszość potrafi zaskakiwać, zwłaszcza jeśli tajemnice czają
się na każdym kroku, a pragnienie zemsty nie pozwala o sobie zapomnieć…
Porzucona niczym śmieć Blaire próbuje zapomnieć o Phixie oraz
ostatnich wydarzeniach. Musi zmierzyć się z rzeczywistością, od której tak
bardzo chciała uciec. Niestety los nie jest dla niej łaskawy, a mroczna gra
nadal trwa. Słaba i złamana dziewczyna, która boi się własnego cienia, zostaje
Królową Koki. Po śmierci ojca musi stanąć na czele rodzinnego „interesu” i
sprostać zobowiązaniom zaciągniętym przez rodziciela. Jej jedynym oparciem w
tym mrocznym świecie jest Liam, który stara się ją jednocześnie ochronić przed
wrogami oraz jej własnym mężem. Tylko czy mu się uda?
Jakby kłopotów było mało do gry ponownie wraca Phix, który tym razem rozdaje karty. Koszmar
powraca ze zdwojoną siłą. Brak doświadczenia w tym wrogim świecie sprawia, że
naiwna Blaire po raz kolejny wpada w kłopoty. Nie potrafi obiektywnie ocenić,
kto jest jej wrogiem, a kto przyjacielem. Sprawy dodatkowo nie ułatwia
„romans”, w który dziewczyna się wpakowała.
W tej części dzieje się, oj dzieje! Tutaj akcja goni akcję,
a napięcie nie mija mimo upływających stron. Czujemy strach, który zadomowił
się na stałe oraz kłopoty, które ostatecznie doprowadzą do tragedii. Jeszcze
bardziej nasze odczucia potęguje pojawienie się Davida. Ta część jest bardziej
wciągająca! Tutaj możemy lepiej poznać Phixa,
elementy jego przeszłości, niektóre tajemnice. Zauważamy, że Blaire stara się być bardziej ostrożna,
chociaż nie zna zasad świata, w którym się znalazła. Okazuje się również, że
„Zły czas” przepełniony jest intrygami i tajemnicami, wśród których
nieoczekiwanie pojawia się coś jeszcze… Czy w tym mrocznym świecie pełnym zdrad
i nieczystych porachunków jest miejsce na uczciwość i uczucia?
Ostatnio naszła mnie refleksja na temat twórczości K.N. Haner.
Po przeczytaniu wszystkich wydanych książek Kasi, po poznaniu jej sposobu
kreowania wydarzeń i bohaterów byłam pewna, że już nic mnie nie zaskoczy. Nawet
miałam swoje przeczucie, jak zakończy się ta historia (i byłam tego bardzo
pewna). A tymczasem… mamy zakończenie w stylu tornada w wykonaniu K.N. Haner.
Czyli nasze uczucia zostają zmiecione z powierzchni Ziemi, stan przedzawałowy
to już dla nas chleb powszedni, a na koniec mamy ochotę rzucić książką daleko
przez okno, zapalić papierosa (choć nie palimy) i spróbować ogarnąć to, co
właśnie się wydarzyło. Nie da się.
Podziwiam każdego, kto przeczytał „Zły czas” za jednym
razem. Mnie się nie udało. Tu jest tyle emocji, a ja nie mam pojęcia, jak udało
się to zmieścić w jednej książce. Wielokrotnie musiałam zrobić przerwę, aby
ochłonąć, przetrawić wydarzenia, ogarnąć skutki tego tornada. Kiepsko mi to
wyszło, ale próbowałam!
„Zły czas” mnie nie zawiódł! Jest mroczny, jest
niebezpieczny i przerażający. Tutaj najmniejszy błąd może kosztować życie, w
związku z tym na nudę i brak emocji nie będziecie mogli narzekać.
Książkę oceniam na pięć mioteł.
Pozdrawiam,
Zaczytana Wiedźma
Twórczość tej autorki jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuńUwielbiam, gdy w książce jest tyle emocji. Jestem jak najbardziej na tak.
OdpowiedzUsuńChyba nie tym razem.
OdpowiedzUsuńKsiążka na pewno godna uwagi :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tego zakończenia w stylu tornada. Chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuń