Młodość powinna być siłą, okresem beztroski, szaleństw i odwagi.
Młodość jest jedna i nie powinno się jej pomijać, zapominać i przeczekać. Tu i
teraz. Życie jest tylko jedno. To czas aby się wyszumieć, wyszaleć, poczuć
wolność, motyle w brzuchu, zakochać się. To ten etap naszego życie gdzie można
popełniać błędy, rezygnować i spełniać najbardziej dziwne marzenia...
Dwoje młodych studentów, którzy
niedawno rozpoczęli nowe życie w stolicy poznaje się w dość niecodziennych
okolicznościach. Maja postanawia utopić swoje stare auto w Wiśle, a los
właśnie wtedy stawia na jej drodze Kamila. Od słowa do słowa między nimi
pojawia się relacja przechodząca w przyjaźń, jednak dziewczyna stawia granice
tej znajomości i zmusza chłopaka do złożenia obietnicy - "obiecaj mi, że
nigdy się we mnie nie zakochasz."
Bardzo cienka granica między
nimi zostaje naruszona. Czy w takich okolicznościach przyjaźń jest możliwa? Czy
to wystarczy Kamilowi? I dlaczego Maja ma krótkoterminowe plany na przyszłość?
Szum medialny, który pojawił
się wokół tej książki oraz refleksyjne "Jak powietrze" autorki
sprawiają, że apetyt wzrasta, a oczekiwania są dość spore. Nie da się ukryć, że
o książce słyszał prawie każdy, okładkę zapewne większość z Was również
kojarzy. A z czym spotykamy się w środku? Czy głośna reklama, która przyciąga
uwagę każdego książkoholika jest adekwatna do jakości lektury?
Ale od początku.
Maja to typowa, szalona
studentka. Trzeba przyznać ma charakter i to zadziorny. Jednak jej osobowość
jest bardzo kolorowa - można tutaj odnaleźć wszystkie kolory tęczy. Humor,
poczucie dystansu, inteligencję, kobiecość, delikatność, energię, optymizm,
strach, bezradność, szaleństwo - tak można opisać na szybko dziewczynę. Powiem
szczerze, jako bohater została stworzona idealnie. Ma swoje lęki i fobie, ma
marzenia, plany i wątpliwości. Jak każdy z nas.
Kamil to dość opanowany
bohater. Z jednej strony bardzo dorosły emocjonalnie, z drugiej strony
opanowany przez hormony młody mężczyzna, który przy Mai nie potrafi utrzymać
rąk przy sobie. Ambitny, troskliwy, opiekuńczy, szczery, uczciwy, uparty,
wesoły. Tak można w skrócie wymienić jego najważniejsze cechy. Kamil również w
swojej codzienności widzi widmo przeszłości, które blokuje go w wielu kwestiach
życiowych. Jednak dzięki wsparciu najbliższych stara się iść do przodu i brać
to co mu życie daje. Ten bohater również został bardzo fajnie wykreowany.
Fabuła - w tym momencie
wypadałoby powiedzieć "ale coś takiego już było". Może nie dokładnie
w takiej formie i o takiej treści, ale było. Niestety.
Nie zmienia to faktu, że
książkę czyta się szybko, przyjemnie i z uśmiechem na twarzy. Jest to
lekka lektura na jeden wieczór.
Styl autorki na pewno trafia w
wiele ludzkich serc. Pokuszę się tutaj o określenie, że książka zdecydowanie
nadaje się do młodszych ode mnie czytelników. Być może ja już robię się za
stara na tego typu historie.
Ogólnie sam pomysł na fabułę
miał potencjał. Autorka zahaczyła o trudne tematy typu choroba, samotność,
rozczarowanie, poddanie się, rezygnacja, śmierć. Dodać do tego fajnie
wykreowanych bohaterów mamy bardzo trafiony materiał na książkę. Niestety coś
poszło nie tak.
W pewnym momencie poczułam
zwyczajnie, że znajduję się w zbyt słodkim i sztucznym świecie, który tak na
prawdę nie istnieje. O czymś takim marzyłam jako nastolatka, teraz jako mężatka
wiem, że to tylko idealistyczne marzenia większości romantyczek. Takie rzeczy
dzieją się tylko w książkach. Polubiłam bohaterów, którzy w pewnym momencie
zostali przesłodzeni i obciekali lukrem. Za dużo. Za słodko.
Nie tylko ja, ale zapewne
większość z Was przy czytaniu książki, kiedy obdarzymy bohaterów sympatią
życzymy im zwyczajnie wszystkiego co najlepsze, happy endu. I fajnie, to się
chwali. Jednak tutaj, wszystko na siłę było mało realne. Zabrakło mi emocji,
świeżości, zaczęłam się nudzić. Może w tym wypadku byłoby lepiej złamać
czytelnikom serce i wprowadzić bardziej brutalne zakończenie? Nie zawsze
pozytywne zakończenia są gwarancją dobrego odbioru, ale emocje, które będą nam
się kojarzyć z konkretnym tytułem.
Próba wprowadzenia nastroju
grozy poprzez epizod szpitalny również nie zrobiła na mnie wrażenia. Miałam
wrażenie, że temat poległ od strony medycznej - było to niespójne i nierealne.
Być może jestem bardzo wymagająca, ale jako absolwentka uczelni medycznej nie
kupię pierwszej lepszej bajki, która jest nierzeczywista, objawy naciągane, ból
do przeżycia, rokowania lekarzy poważne, a rekonwalescencja bardzo sprawna przy
wykończonym organizmie. Tej historii nie kupuję. Kolkę jelitową bym kupiła, ale
to nie.
Chciałabym jeszcze wspomnieć o
okładce, która zwyczajnie mnie urzekła i która pokochałam. Z resztą ja chyba
uwielbiam wszytko gdzie tylko odnajdę łapacz snów, a tutaj jeszcze widzimy go.
Skradł moje serce.
Podsumowując. Uważam, że
zagadnienia i bohaterowie to był trafiony zamysł. Nie wiem co poszło nie tak,
dlaczego wszystko wyszło sztucznie, ale ja tej historii nie kupuję. Dla mnie to
po prostu fikcja literacka, a nie prawdziwe życie. Dlatego nie rozumiem
zachwytów i szumu medialnego, który powstał wokół tej powieści.
Książka na pewno przypadnie do
gustu młodszym czytelniczkom, romantyczkom które marzą o takim uczuciu,
idealnym męskim bohaterze i przygodach, które tutaj mają miejsce. Bardziej
wymagające miłośniczki literatury będą zwyczajnie się już nudzić i stwierdzą,
że to już było, dlatego tej grupie nie polecam tego tytułu.
Mimo wszystko nadal uważam, że
w autorce jest potencjał. "Jak powietrze" było trafionym pomysłem,
dlatego ja na pewno sięgnę po kolejną książkę autorki, aby na własnej skórze
przekonać się czy "Wszystkie twoje marzenia" były tylko wypadkiem
przy pracy, czy jednak nie.
Nawiązując jeszcze do tematu
szczęśliwych zakończeń ( ale nie do tematu tej konkretnej książki) na prawdę
mam wrażenie, że w ostatnim czasie mamy wysyp happy endów niczym grzybów po
deszczu. Nie wiem czy autorzy boją się mocniejszych emocji, ale my czytelnicy
na prawdę chcemy poczuć drżenie serca, adrenalinę i łomotanie w klatce
piersiowej. Nie bójcie się złamać nam serca! Powinniście się bać zasłodzenia
nam życia. W końcu cukier to cichy zabójca. Tutaj ta teoria również się
sprawdza. Zabija Waszą twórczość powoli, ale systematycznie. Dlatego apeluję -
nie bójcie się emocji i naszych łez! Bójcie się książek na jeden wieczór, tych
które przeczytamy, odłożymy i które szybko wylecą z naszej pamięci.
Książkę oceniam na dwie miotły.
Pozdrawiam,
Zaczytana Wiedźma
Książka czeka na półce na swoją kolej, ale zdążyła ją już przeczytać moja siostra i miała opinię podobną do Twojej, że "to już było" ale ogólnie fajna, wiekowo dzieli mnie z siostrą 10 lat - ciekawe czy też nie okażę się przypadkiem ze jestem już za stara na takie lektury ... ;)
OdpowiedzUsuńNo własnie ja chyba też się okazałam za stara, ale zmęczona tym gatunkiem.
UsuńMiałam ochotę na przeczytanie tej książki, teraz mam wątpliwości. Ale być może dam jej szansę i sama ocenię :)
OdpowiedzUsuńbiblioteczkamoni.blogspot.co.uk
Przeczytaj i daj znać. Być może to tylko moje odczucia.
UsuńPierwszy raz spotykam się z jakimiś minusami w tej historii, bo ciągle tylko czytałam sama zachwyty. Czytałam poprzednią książkę autorki "Jak powietrze" i mimo zachwytów wszystkich mnie nie zadowoliła. Jestem ciekawa tej historii. Czy tym razem mi się spodoba, czy także nie :)
OdpowiedzUsuńA widzisz :) u mnie z kolei "Jak powietrze" bardzo się podobało dlatego tak wiele oczekiwałam od tej książki.
UsuńTeż właśnie spoytalam się tylko z plusami dla tej książki, ale nie każdemu musi się przecież podobać. Ja zdecydowanie odmawiam - książka zupełnie nie dla mnie
OdpowiedzUsuńJak to mówią uzasadnione minusy to dobre minusy ;)
UsuńSzczerze mówiąc, to pierwszy raz o niej słyszę. Zgadzam się z Tobą w stu procentach, że okładka jest przecudowna. Jednak jeżeli jest tak, jak piszesz, czyli przesłodzona opowieść o idealnym chłopaku, to zdecydowanie ją sobie odpuszczam. Nie dla mnie. Nie mam zamiaru się męczyć :D
OdpowiedzUsuńhttps://karolina-czyta.blogspot.com/
JUak to mówią... tak wiele ksiązek, tak mało czasu dlatego wybieramy tylko te pewne tytuły.
UsuńHmmm, teraz zastanawiam się, czy wciąż ją trzymać na liście czytelniczej...
OdpowiedzUsuńBookendorfina
A dlaczego miałabyś ją wyrzucić z tej listy?
UsuńChcę ją przeczytać :) Co do happy endów -też jestem tego samego zdania,w ciągu ostatniego kwartału przeczytałam tylko 3 książki,które były go pozbawione ..Miłego weekendu :)
OdpowiedzUsuńPrawda? Zdecydowanie za dużo tych szczęśliwych zakończeń. Czasami mogłoby dziać się coś innego.
UsuńWłaśnie dziś dotarła do mnie ta książka. Generalnie uwielbiam New Adult, ale z czasem faktycznie jak się czegoś robi za dużo, albo gdy jest za słodko, to wychodzi to mało naturalnie. Jestem ciekawa czy i mi to będzie przeszkadzać, czy jednak książka spodoba mi się na tyle, że przymknę oko na niedoskonałości ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj i daj znac jak wrażenia
UsuńO tej książce do tej pory słyszałam same dobre opinie, a tutaj proszę. Ale coś mi się wydaję, że ja miałabym bardzo podobne odczucia - nie lubię kiedy autor przedobrza z fabułą i wtedy mamy coś bardzo sztucznego i nierealnego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Zaraz się okaże, że tylko mi jednej w tym kraju się nie podobała ;)
UsuńJednak dobrze zrobiłam, że nie przeczytałam tej książki.
OdpowiedzUsuńAle wiesz, że to ja mogę być za stara na tego typu ksiązkę? :)
UsuńWydaje się, ze to literatura młodzieżowa. Miałam ją kupić swojej córce ale chyba jeszcze się zastanowię
OdpowiedzUsuńCórce powinna się spodobać :)
UsuńKochana! Z całego serducha polecam Ci dwie książki "Trzy i pół sekundy" (o dziewczynce chorej na sepsę, która umiera) oraz "Między niebem a Lou". Obie książki poruszają wątek śmierci, kończą się w sumie optymistycznie, ale można się przy nich wzruszyć i zapłakać. To zdecydowanie pozycje dla dojrzalszych czytelników. Kusiła mnie opisana przez Ciebie książka, ale dużej ilości lukru również nie lubię, bo na mdłości mnie zbiera i to chyba raczej takie new adult, więc nie dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuńNo ja własnie póki co omijam watek smierci szerokim łukiem. Tutaj nie do końca byłam świadoma, że fabuła zatacza o taką tematykę.
Usuń