Dzisiejszy post będzie inny.
Zabieram Was ponownie do Starego Domu i historii mającej tam miejsce...
Bardzo mi miło gościć dzisiaj
przesympatyczną osobę, która w ostatnim czasie licznie "uprowadza"
Czytelników do "Starego domu" i tajemnic, które mają tam
miejsce...
Z wielka przyjemnością mam możliwość
powitać Ilonę Gołębiewską.
Kiedy zorientowała się Pani, że pisanie książek to jest właśnie ta rzecz, którą
chce robić w życiu?
Ilona Gołębiewska:Jak miałam pięć lat :-) Naprawdę! Przebywałam
wtedy bardzo dużo czasu z dziadkiem, który miał niezwykłą wiedzę literacką,
imponujący księgozbiór i był mistrzem w opowiadaniu ciekawych historii. Dla
mnie to było jak magia, bo za pomocą słowa przenosił mnie do dalekich miejsc,
dzięki jego opowieściom mogłam przeżyć niezwykłe przygody, a do tego poznać
nowych bohaterów. Też tak chciałam umieć, dobrze pisać i ciekawie opowiadać.
Skąd biorą się pomysły na nową powieść,
konkretnego bohatera czy stary dom?
Ilona Gołębiewska: Z życia, z doświadczenia osobistego i zawodowego.
Mam to szczęście, że pracuję z ludźmi w bardzo różnym wieku. Na moją pracę
mówię, że to jest takie „od przedszkola do seniora”. Jestem za nią ogromnie
wdzięczna, ponieważ styczność z tak wieloma osobami pozwala mi na rejestrowanie
niezwykłych historii. Moi literaccy bohaterowie mają odzwierciedlenie w
realnych osobach. Czasami jest to wygląd, nietypowa fryzura, ciekawy strój lub
jego element. Innym razem to konkretna cecha charakteru, sposób bycia,
zachowanie. Takie smaczki przenikają do moich powieści, dzięki czemu i
bohaterowie i sama fabuła jest wiarygodna.
Bardzo często spotykamy się z twierdzeniem,
że autor/pisarz ma już gotowy pomysł na fabułę. Jednak co w Pani przypadku
pojawia się jako pierwsze - tytuł czy treść książki?
Ilona Gołębiewska: Bardzo różnie. Miałam nawet przypadek, że
spodobało mi się pewne określenie, które przypadkiem usłyszałam. Stało się
tytułem jednej z moich powieści (jeszcze nieopublikowanych). Czyli najpierw był
tytuł, do którego powstała powieść. Ale zazwyczaj jest tak, że zależy mi na
tym, by tytuł pojawił się jak najszybciej. Najlepiej przed rozpoczęciem pisania
danej powieści.
Jaki impuls skłonił Panią do napisania swojej
pierwszej książki?
Ilona Gołębiewska: „Powrót do starego domu” nie jest moją pierwszą
książką, tylko jedną z kolejnych. Do tej pory trzymałam
je w szufladzie, teraz podjęłam już kroki w celu ich wydania. Jednak do
czytelników wyszłam właśnie z powieścią „Powrót do starego domu”, bo uznałam ją
za najważniejszą. Pierwszą powieść napisałam w wieku dwudziestu dwóch lat i
była to dla mnie naturalna kolej rzeczy, ponieważ pisanie jest moją ogromną
pasją. I to się już nie zmieni.
Jak zachęciłaby Pani młodzież do czytania
książek?
Ilona Gołębiewska: Czytanie to podstawa do zajęć, które wymaga od nas dorosłe życie. Na
przykład praca. Dla mnie dobry pracownik to ten, który szybko stworzy bardzo
dobre pismo/raport, będzie umiał płynnie posługiwać się poprawną polszczyzną i
z zainteresowaniem opowiadać o tym, co ma do przekazania. Bazą do tego jest
czytanie. Oczywiste dla mnie jest również to, że czytanie do szansa na
wcielenie się w emocje i zdarzenia z życia bohaterów. A to już jest idealna
droga do świetnej zabawy.
Często mamy tak, że wracamy myślami i
sercem do bliskich nam stron, miast, wsi z którymi wiążemy te najpiękniejsze
wspomnienia. Jak to było z Panią? Czym zachwyciło Pniewo, że postanowiła Pani przybliżyć Czytelnikom tą miejscowość i wkomponować w nią swoich bohaterów?
Ilona Gołębiewska: Miałam wspaniałych dziadków, którzy pielęgnowali regionalną tradycję na
co dzień. Zarażali mnie nią i uczyli bycia dumnym ze swojego pochodzenia.
Babcia była hafciarką ludową, cały dom był pełen włóczki, muliny, kordonków,
szarego płótna. Wieczorami siadała przy starym kaflowym piecu i wyszywała,
haftowała serwetki i obrusy. Podglądałam ją i uczyłam się. Dziadek miał
zacięcie literackie, pisał i opowiadał bajki. Miał ogromną wiedzę o książkach i
godzinami potrafił opowiadać niezwykłe historie. Połączenie tych dwóch światów
pokazywało małej dziewczynce, że jest coś takiego jak pasja i wielka miłość do
regionu i tej małej ojczyzny, jaką są rodzinne strony. Pniewo jest ciągle
miejscem dla mnie bardzo ważnym, gdzie przejeżdżam w każdej wolnej chwili. W
Kuźni Kurpiowskiej jestem przynajmniej raz w miesiącu. Promuję ten region. W
Warszawie i innych miejscach zawsze podkreślam skąd jestem i kim jestem.
Czy "Powrót do starego domu" ma
swoje realne podłoże?
Ilona Gołębiewska: Prawdziwe jest samo Pniewo i
sąsiadujące miasta, czyli Pułtusk i Wyszków. Realny jest wątek związany z
wydarzeniami, które miały miejsce w Pniewie w maju 1944 r. Pniewska
partyzantka została wydana przez zdradziecki donos. Wtedy aresztowano
ponad siedemdziesięciu mieszkańców Pniewa, przystąpiono do przesłuchań. Gdy
nie przyniosły żadnego skutku, pojmanych wywieziono do obozu
przejściowego w Pomiechówku, a potem do nazistowskiego obozu zagłady Stutthof.
W tej powieści jest postać Dziada, będąca nawiązaniem do tamtych wydarzeń. Nie
chcę mówić o szczegółach, to ciekawy wątek, który chcę zachować dla
czytelników.
Czy również tak jak Pani bohaterka -
Alicja Pniewska wykazuje się Pani detektywistycznymi cechami?
Ilona Gołębiewska: Mało tego, ja nawet przez dosyć długi
czas pracowałam jako asystentka detektywa :-) Znając mnie, to za jakiś czas na
pewno napiszę kryminał. Taka moja natura, lubię zagadki, a jeszcze bardziej
lubię je rozwiązywać.
"Powrót do starego domu" cechuje
się wieloma wartościowymi "drogowskazami" takimi jak wybaczanie. Czy
taki właśnie był pierwotny zamysł, a może wyszło to spontanicznie?
Ilona Gołębiewska: Tak, taki
był mój zamiar. Ta książka to opowieść, która niesie dużo nadziei. Jest o tym, że
chociaż czasem dzieje się bardzo źle w naszym życiu i wydaje się, że nie damy
rady, to zawsze jest nadzieja. Ta powieść pokazuje, że powrót do korzeni jest
ważny – warto się czasem coś rzucić, od czegoś odciąć, by zacząć od nowa. My
się tego boimy, bo boimy się zmian, ale takie mocne cięcie może być początkiem
czegoś dobrego. To też opowieść o tym, że pewien styl życia pozwala
uporządkować życiowe sprawy – nie chodzi o to, by sprowadzić się od razu na
wieś. Mam na myśli spokojny, bardziej świadomy styl. Trzeba się zatrzymać,
spojrzeć w lustro i odpowiedzieć sobie na najważniejsze pytania. Czym jest dla
mnie szczęście? Jak chcę, by wyglądało moje życie? Co jest dla mnie ważne? Od
tego trzeba zacząć. Życie to czas i miejsce na sprawy najważniejsze. I to my
mamy prawo decydować o swoim szczęściu.
Co, a może kto był dla Pani inspiracją
do stworzenia postaci Alicji?
Ilona Gołębiewska: Kobiety, które mnie otaczają. Mające swoje wady i zalety, czasami niezbyt
rozsądnie postępujące, ale zarazem bardzo silne. Jeżeli wymaga tego sytuacja są
w stanie dla innych robić bardzo dużo. Są waleczne, nie odpuszczają. Biorą
życie w swoje ręce i tworzą je tak, by być kobietami szczęśliwymi.
"Powrót do starego domu" kończy
się bardzo optymistycznie, jednak sporo wątków nadal pozostaje otwartych. Czy
zdradzi Pani swoim Czytelnikom czego mogą się spodziewać w kontynuacji? Czy nad
życiem Alicji wreszcie zaświeci długo oczekiwane słońce?
Ilona Gołębiewska: Na pewno zaskoczą ci bohaterowie których z
pierwszych części zapamiętamy jako osoby, które mają już w miarę ułożone życie
i są przez okolicznych mieszkańców uznawane za takie, które dobrze się zna. Oni
zaskoczą najbardziej. Bo tak to już jest, że ci za których nie raz byśmy dali
sobie uciąć przysłowiową rękę potrafią nas porządnie zadziwić decyzją lub
zachowaniem. A Alicja? No cóż, czeka na nią wiele tajemnic starego domu.
Jakie wartości chciałaby Pani przekazać swoim Czytelnikom?
Ilona Gołębiewska: Na pewno jest to książka, po której
przeczytaniu człowiek zada sobie najważniejsze pytania. Weźmie głęboki oddech i
na chwilę się zatrzyma. Moim marzeniem jest, by każdy czytelnik „Powrotu do
starego domu” znalazł w książce wątek, który uzna za nawiązanie do jego
własnego życia. Bo właśnie na tym, moim zdaniem, polega literatura. Jest formą
spotkania… nie tylko z bohaterami i autorem, ale przede wszystkim z własnymi emocjami.
Czasami wystarczy jedno słowo, by podjąć refleksję nad tym, kim się jest i jak
wygląda nasze życie. To jest sedno literatury. Tego też życzę moim czytelnikom
– by ta powieść dostarczyła im wielu niezapomnianych chwil i chociaż na moment
przeniosła do Pniewa i do starego domu, gdzie zawsze czekają bliscy ludzie.
Czy są jakieś anegdoty/historie, które
towarzyszyły Pani podczas pisania książki "Powrót do starego domu"
którymi chciałaby Pani podzielić się z Czytelnikami?
Ilona Gołębiewska: Tak. Gdy pisałam „Powrót do starego
domu” w swoim własnym starym domu po dziadkach akurat był remont trakcji
energetycznej i ciągle wyłączali prąd. A ja tak biegałam ze świeczkami i
ustawiałam w różnych miejscach, jednocześnie pilnując, by nic złego się nie
stało. A gdy prąd był, szybko ładowałam baterię od laptopa. Trudny to był dla
mnie czas! Ale za to atmosfera pisana jaka romantyczna :-)
I na zakończenie... czy zdradzi Pani Czytelnikom gdzie w najbliższym czasie pojawią się spotkania autorskie?
Ilona Gołębiewska: Będzie trasa mazurska w największych miastach. Szczegóły podam wkrótce
:-) Pozdrawia wszystkich bardzo serdecznie :-)
Pozdrawiam,
Zaczytana Wiedźma
Książki nie znam ale wywiad zachęcił mnie do jej poznania :) Widać, że autorka miała udane dzieciństwo z takimi dziadkami! Dziadkowie to skarbnica wiedzy o świecie i nas samych. Jedno z najlepszych co mogło nam się w życiu przytrafić :)
OdpowiedzUsuńI ten klimat pisania powieści w starym domu <3
Pozdrawiam :*
Ja tego jej zazdroszczę bo niestety nie miałam takich dziadków, chociaż babcia była aniołem w ludzkiej skorze.
UsuńFajnych miała autorka dziadków. Takie ciepłe wspomnienia zostają na zawsze. Chętnie przeczytałabym jakąś książkę tej Pani :)
OdpowiedzUsuńPolecam, zachęcam. Nie będziesz się nudzić. :)
UsuńWydaje się bardzo miłą osobą :)
OdpowiedzUsuńBo jest :)
Usuńświetny wywiad, muszę powiedzieć siostrze żeby przeczytała Powrót do starego domu i mi szybko pożyczyła. Książkę dostała na zakończenie nauki w technikum (fajny pomysł na prezent)
OdpowiedzUsuńKsiązki to najlepszy prezent na świecie <3
UsuńNiedawno skończyłam czytać Powrót do starego domu" i właśnie piszę recenzję. Książka tak, jak jej okładka, jest urzekająca. Czekam na drugą część :-).
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w 100% :)
UsuńTeż czekam na kontynuację.